W obliczu powracających chorób zakaźnych i rosnącej liczby nowotworów – zarówno w Polsce, jak i na świecie – nasza odporność staje się jednym z filarów zdrowego życia. Choć nie rodzimy się z w pełni rozwiniętym układem immunologicznym, dojrzewa on wraz z nami, ucząc się rozpoznawać i zwalczać zagrożenia płynące z zewnątrz i wewnątrz naszego organizmu.
Odporność – nasza naturalna tarcza przez całe życie
Układ odpornościowy to nasz osobisty system bezpieczeństwa – strzeże zdrowia przez całe życie. Jego siła i skuteczność zależą od wielu czynników, w tym w dużej mierze od genów, z jakimi przychodzimy na świat. Duże znaczenie mają także nasze codzienne wybory dotyczące tego, co jemy, jak i ile się ruszamy, śpimy, a także jak radzimy sobie ze stresem.
Już w pierwszych chwilach życia odporność noworodka wspiera mleko matki – to ono dostarcza nie tylko składników odżywczych, ale i naturalnych przeciwciał. To właśnie od decyzji i stylu życia mamy w dużej mierze zależy zdrowie dziecka. W kolejnych latach ogromną rolę odgrywają szczepienia i kontakt z drobnoustrojami. Choć infekcje bywają stresujące i uciążliwe, zwłaszcza dla rodziców małych dzieci, to są nieodłączną i konieczną częścią budowania odporności małych ludzi.
Między 15. a 18. rokiem życia układ odpornościowy osiąga swoją dojrzałość i staje się pełnoprawną tarczą obronną organizmu. Niestety, z wiekiem ta tarcza zaczyna słabnąć – naturalnie i stopniowo. Dlatego tak ważne jest, by wspierać ją świadomie i systematycznie, szczególnie w starszym wieku lub w chorobie.
Jak zauważa dr Carolien van de Sandt z Uniwersytetu w Melbourne, zrozumienie tego, jak zmienia się układ odpornościowy wraz z wiekiem, pozwala skuteczniej chronić zdrowie całych społeczeństw. A przecież zdrowie to inwestycja, która procentuje przez całe życie.
Dobrze zbilansowana dieta, aktywność fizyczna, odpowiednia ilość snu i umiejętność redukowania stresu – to fundamenty odporności w każdym wieku. Nie wolno też zapominać o szczepieniach, które nadal chronią nas przed groźnymi chorobami – to dzięki nim udało się niemal całkowicie wyeliminować takie zagrożenia jak polio.
Poziom limfocytów T i spadek odpowiedzi immunologicznej
Spadek limfocytów T to także naturalne zjawisko, które następuje wraz z wiekiem i ma istotny wpływ na osłabienie odporności organizmu. Limfocyty T to jedne z najważniejszych komórek układu immunologicznego – rozpoznają i niszczą zakażone komórki, a także odgrywają kluczową rolę w odpowiedzi na szczepienia oraz w obronie przed nowotworami.
Czy spadek funkcji grasicy tłumaczy zmniejszenie liczby limfocytów T, czy może biorą w tym udział inne czynniki – nie jest do końca jasne. Badacze podejrzewają, że szpik kostny z wiekiem staje się mniej wydajny w produkcji komórek macierzystych, z których powstają komórki układu odpornościowego.
Spadek odpowiedzi immunologicznej u osób starszych wykazano również na podstawie ich reakcji na szczepienia. Badania nad szczepionkami przeciw grypie wykazały, że u osób powyżej 65. roku życia skuteczność szczepionki jest mniejsza niż u zdrowych dzieci (powyżej 2. roku życia). Mimo tej niższej skuteczności, szczepienia przeciwko grypie, COVID-19 i pneumokokom (S. pneumoniae) znacznie zmniejszają zachorowalność i śmiertelność wśród osób starszych w porównaniu do braku szczepienia.
Dobre relacje międzyludzkie uodparniają
Choć wielu osobom może się to wydawać mało prawdopodobne, to jednak na dobry stan zdrowia i odporność organizmu ogromny wpływ mają przyjazne relacje międzyludzkie i pozytywne nastawienie do życia.
Chodzącymi, a raczej biegającymi dowodami na to, są dwaj Panowie, Henryk Kowalski i Marek Popiel. To, co łączy te dwie osobowości to stan ducha, umysłu, sprawność fizyczna i psychiczna, wyjątkowy optymizm, zdrowie i mnóstwo przyjaciół wokół nich.
Henryk Kowalski ma 75 lat i jest biegającym okazem zdrowia. Choć życie nie obchodziło się z nim łagodnie i na co dzień towarzyszy mu spora dawka stresu, to jednak optymizm, chęć działania i nieograniczone pokłady energii sprawiają, że stanowi wzór do naśladowania, nie tylko dla młodszych od siebie. Dzięki potrzebie ruchu i imperatywowi działania na rzecz innych, Henryk dokonuje rzeczy niemożliwych. Wraz ze swoim biegowym sztabem z „Heń – Team'u” co roku organizuje akcję krwiodawstwa na Lubelszczyźnie, zbiera fundusze na zakupy sprzętu ortopedycznego dla kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. Henryk pomaga każdemu, kogo napotka na swojej drodze.
fot. archiwum Henryka Kowalskiego
Praktycznie nie choruje i twierdzi, że zawdzięcza to codziennej rutynie i dyscyplinie „Ruszam się każdego dnia, bo wiem, że jest to ważne dla mojej sprawności, wytrzymałości i psychiki. Mógłbym siąść i się załamać, ale czy to by komuś pomogło? Odkąd żona zmarła na nowotwór żołądka samodzielnie opiekuję się niewidomą córką i muszę mieć siłę, by jak najdłużej być w formie - dla niej i dla siebie” – stwierdza Henryk. A także dla ogromnego grona osób, które lgną do niego, bo ma w sobie niesamowitą moc przyciągania. Jest dobrym i autentycznym człowiekiem. „Gdy jest smutny albo coś mu dolega, od razu to widać i można się domyślać, że trening będzie wyjątkowo wymagający” – żartuje Ania, jedna z biegaczek Heń Teamu.
Henryk nigdy nie palił papierosów. Kiedy koledzy namawiali go do wypicia z nimi alkoholu powtarzał, że w tej kwestii nie zrobi żadnego wyjątku, bo inaczej musiałby pić z każdym. Talent do biegania miał od zawsze. Już w wojsku był najszybszy, nawet w pełnym obciążeniu ze sprzętem nie było nikogo szybszego. Regularne treningi rozpoczął dopiero w wieku 56 lat. Wtedy bieganie nie było jeszcze tak popularne w Polsce i wiele osób stukało się po głowie, gdy widziało go wiecznie w krótkich spodenkach wydeptującego Górki Czechowskie.
fot. archiwum Henryka Kowalskiego
„To, co z pewnością przyczynia się do mojego dobrego zdrowia i kondycji fizycznej i psychicznej, to czas spędzony na świeżym powietrzu w ruchu, a także ekspozycja na zimno. Morsuję już 21 lat, a od pięciu biegam całą zimę w krótkich spodenkach i koszulce. Nawet kiedy wyprowadzam psa na spacer, zakładam krótki rękaw – mróz, czy nie mróz. Zimno hartuje ciało i ducha. Od zimna się nie choruje, muszą wystąpić jeszcze inne czynniki towarzyszące, aby się rozchorować. My jako społeczeństwo przegrzewamy się, przejadamy, a nadmiar nie jest wskazany. We wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek i balans” – dodaje z uśmiechem Henryk.
Drugim pozytywnym bohaterem o wyjątkowej odporności i kondycji fizycznej jest 87-letni Marek Popiel, w środowisku żeglarskim znany jako Biały Wieloryb. On także ma swój fun club i integruje osoby w każdym wieku, w tym osoby z niepełnosprawnościami. Właśnie przebywa gdzieś na Morzu Egejskim, gdzie spędzi najbliższe trzy tygodnie prowadząc jacht dla grupy zaprzyjaźnionych żeglarzy z całego świata.
fot. archiwum Marka Popiela
Marek wychował się w Karpaczu i jak sam wspomina, "życie wiecznie pod górę" ukształtowało jego charakter i nastawienie psychiczne. Od dziecka był aktywny, ale towarzyszyła mu astma, która prawdopodobnie wynikała z zanieczyszczeń powietrza spowodowanych aktywnością fabryk w Jeleniej Górze. Gdy wyjechał z obszaru zanieczyszczenia, astma ustąpiła. Od dziecka trenował narciarstwo, był zawodnikiem klubu narciarskiego i to właśnie dla narciarstwa regularnie ćwiczy każdego dnia. „Nie wyobrażam sobie pojechać w góry i patrzeć, jak inni robią to, co kocham, a ja nie mogę tego robić. Gdy przytyłem do 90kg (red. przy wzroście 190cm nie jest to nawet nadwaga) czułem te kilogramy w nogach i chciałem się ich jak najszybciej pozbyć. Nie mam gotowej recepty na zdrowie. Pani doktor, która leczy moje serce i kazała mi brać leki, które sumiennie biorę, by nie robić jej przykrości, twierdzi, że oprócz dobrych genów, robię dużo, by pomóc swojemu organizmowi być w tak dobrej kondycji. Codziennie rano pedałuję około 30 min. na rowerze stacjonarnym, regularnie chodzę po lesie z kijkami, jeżdżę także na rowerze w plenerze. Nie stosuję diety, ale też nie objadam się. Od czasu do czasu pozwalam sobie na dobrego, lekkiego drinka lub kieliszek wina. Za najważniejszą rzecz jaką dla siebie zrobiłem, uważam rzucenie palenia”.
Wspólny mianownik dla Henryka i Marka to z pewnością gromada pozytywnych ludzi w różnym wieku, którzy lgną do nich. Obydwu panom chce się żyć i w pełni korzystać ze zdrowia, choć obydwaj mogliby zasiąść już w fotelu i odpoczywać. Na swój stan zdrowia i kondycję pracowali latami, niskobudżetowymi metodami, które są w zasięgu każdego z nas. Każdy bowiem może wyjść na spacer, oddychać pełną piersią i uśmiechać się do innych. Można zaryzykować stwierdzenie, że taka postawa jest przepisem na zwiększanie odporności i długowieczność.
Optymizm a odporność
Optymizm może pomagać naszej odporności, szczególnie w stresujących sytuacjach. Osoby, które wierzą, że wszystko dobrze się skończy, często lepiej radzą sobie psychicznie i potrafią przetrwać trudne momenty. Jednak nie zawsze optymistyczne nastawienie działa tylko na korzyść zdrowia fizycznego.
Dlaczego? Bo optymiści rzadziej się wycofują – zamiast odpuszczać, często angażują się w trudne sytuacje, co może kosztować ich organizm więcej energii i wywoływać fizjologiczne obciążenia. W takich przypadkach może dochodzić np. do podwyższenia poziomu kortyzolu (hormonu stresu) i osłabienia odporności komórkowej. A to z kolei może wpływać na przebieg chorób, takich jak HIV czy niektórych nowotworów.
Choć optymizm korzystnie wpływa na zdrowie psychiczne, jego wpływ na zdrowie fizyczne bywa bardziej złożony. Dlatego tak ważne jest, by wspierać nie tylko pozytywne myślenie, ale też zdrowe strategie radzenia sobie ze stresem – takie, które nie przeciążają organizmu i są odpowiednio dobrane do jego indywidualnych możliwości i preferencji każdego z nas.
Układ odpornościowy a nowotwory
Zdrowy układ immunologiczny potrafi rozpoznać i zniszczyć komórki nowotworowe zanim staną się zagrożeniem. Jednak w przypadku osłabienia odporności – np. w wyniku choroby lub wieku – mechanizmy obronne nie zawsze działają skutecznie. Tu z pomocą przychodzi immunoterapia – nowoczesna forma leczenia, która wzmacnia naturalne zdolności organizmu do wyeliminowania nowotworu.
Choroba nowotworowa wpływa nie tylko na konkretny narząd czy tkankę, ale także na cały organizm – w tym na układ odpornościowy. Osłabienie odporności u pacjentów onkologicznych to złożony proces, który może wynikać zarówno z samego nowotworu, jak i z procesu leczenia. Komórki nowotworowe potrafią skutecznie „oszukiwać” układ immunologiczny, hamując jego aktywność lub ukrywając się przed rozpoznaniem.
Zjawisko to określane jest jako immunosupresja guza, a jego konsekwencją jest m.in. większa podatność chorego na infekcje czy trudności w zwalczaniu innych stanów zapalnych. Immunosupresję można celowo wywołać za pomocą leków, na przykład w przygotowaniu do przeszczepienia szpiku kostnego lub innego narządu, aby zapobiec odrzutom przeszczepionej tkanki. Może ona również wynikać z niektórych chorób, takich jak AIDS lub chłoniak albo z przyjmowanych leków przeciwnowotworowych.
Dodatkowo, leczenie przeciwnowotworowe – takie jak chemioterapia, radioterapia czy niektóre formy immunoterapii – choć niezbędne w walce z chorobą, często negatywnie wpływa na komórki układu odpornościowego. Niszczenie szybko dzielących się komórek, do których należą m.in. limfocyty, osłabia zdolność organizmu do obrony przed patogenami. U wielu pacjentów obserwuje się spadek liczby limfocytów T, które odgrywają kluczową rolę w rozpoznawaniu i eliminowaniu nieprawidłowych komórek, w tym nowotworowych. Osłabiona odporność to również zwiększone ryzyko powikłań zakaźnych – nawet drobna infekcja może przebiegać ciężej i wymagać hospitalizacji.
Wspieranie odporności w chorobie nowotworowej to nie kwestia „magicznego wzmocnienia”, ale całościowe podejście do organizmu, uwzględniające zarówno leczenie przyczynowe, jak i dbałość o kondycję fizyczną i psychiczną pacjenta. Współpraca z zespołem medycznym i indywidualne dopasowanie terapii wspomagających to klucz do poprawy jakości życia i przebiegu leczenia onkologicznego.
Zdrowie zaczyna się od wiedzy i codziennych wyborów
Aby układ odpornościowy mógł skutecznie bronić organizm – również przed nowotworami – potrzebuje codziennego wsparcia, które zaczyna się między innymi od sposobu odżywiania. Zdrowa, zbilansowana dieta, bogata w warzywa, owoce, białko i zdrowe tłuszcze to fundament odporności. Kluczową rolę odgrywają też antyoksydanty – witaminy C, E, selen czy cynk – które neutralizują szkodliwy stres oksydacyjny, mogący sprzyjać rozwojowi chorób, w tym nowotworu. Równie ważna jest flora jelitowa – nie bez powodu to właśnie jelita nazywane są „centrum dowodzenia” odporności. Kefir, kiszonki i błonnik spożywane regularnie mogą tu zdziałać cuda.
Lekarze coraz więcej wiedzą na temat interakcji między składem mikrobiomu, a funkcjonowaniem układu odpornościowego i coraz bardziej podkreślają znaczenie diety w walce z chorobami. Wiadomo już, że im bardziej zróżnicowany jest skład mikrobiomu, tym lepiej chorzy odpowiadają na chemioterapię.
Dla osób zmagających się z chorobą nowotworową równie istotne są sen, regeneracja i redukcja stresu. Przewlekły stres to cichy wróg układu odpornościowego, dlatego warto w codzienność wpleść techniki relaksacyjne, takie jak np. proste ćwiczenia oddechowe, które są zawsze dostępne, łatwe do wykonania i nie wymagają żadnego sprzętu.
W obliczu choroby onkologicznej nie można zapominać także o szczepieniach – chronią one przed infekcjami, które w osłabionym organizmie mogą być szczególnie groźne. Współpraca z lekarzem, odpowiednio dobrana suplementacja i świadome dbanie o ciało i umysł to filary, na których warto budować odporność.
Międzynarodowy Dzień Immunologii to nie tylko święto nauki – to przypomnienie, że każdy z nas ma wpływ na swoją odporność.
Na podstawie: